Siedzieliśmy i poznawaliśmy się. Ja opowiadałam o sobie i swoim życiu a Louis o sobie i swoim życiu. Dowiedziałam się wielu interesujących rzeczy o nim. Rozmowę przerwała moja mama.
-Hej córeczko!-powiedziała.
-Hej mamuś. A co ty tak szybko przyjechałaś?-spytałam się zdziw
iona.
-Jechałam cię odwiedzić i nagle zadzwoniłaś więc przyjechałam do szpitala.
-Aha. Okej. A mamo to jest Louis. Louis to moja mama.-odparłam.
-Lilly-mama podała rękę Lou.
-Louis.
-Córeczko jak się czujesz?-spytała się mama.
-Dobrze. Gdyby nie lekarze ,którzy uważają ,że jeszcze trochę powinnam zostać to już dawno siedziałabym w domu.-odparłam. Przypomniałam sobie o tym ,że mama chciała wiedzieć kto to Sophie. Już się ucieszyłam ,że zapomniała ale moje szczęście przerwało jej pytanie.
-Victoria a kto to jest ta Sophie.-spojrzałam się na Louis'a potem na mamę. Nie mogłam dłużej tego ukrywać. Może Jessica nie będzie za bardzo wściekła.
-Tylko mi nie przerywaj. Daj mi wszystko wytłumaczyć-zaczęłam-Mamo Sophie to córka Jessicy. Zawsze jak jedzie do ciotki to mi ją daje bym się nią zaopiekowała pod jej nieobecność. Proszę nie mów nikomu. Wie tylko o tym parę osób.
-Dlaczego mi nie powiedziałyście. Przecież Jessica to córka mojej siostry. Kocham ją jak własną córkę. Pomogłabym jej.-mówiła.
-Czyli nie gniewasz się ,że Ci nie powiedziałyśmy?-spytałam się.
-Pewnie ,że nie-odparła i się przytuliłyśmy. Pomimo tego ,że to moja mama uważałam ją za przyjaciółkę.-możemy porozmawiać w cztery oczy?-spytała się po chwili.
-Ja pójdę po coś do picia-powiedział zmieszany Louis. Ja tylko się uśmiechnęłam i przeszłam do pozycji siedzącej.
-Kochanie mam do ciebie pytanko...-zaczęła moja mama.
-Słucham.
-Czy Ciebie i Louis'a coś łączy?
-Nie mamo. Znamy się kilka godzin. Jesteśmy tylko przyjaciółmi. Obiecuje ,że jeśli coś więcej będzie nas łączyć to od razu Cię o tym poinformuję-odparłam i ponownie się przytuliliśmy.
-Victoria a gdzie jest yyyy... Sophie tak?
-Tak. U mnie lub u chłopaków a co?-spytałam się zaciekawiona.
-Bo ja chciałabym ją zobaczyć...
-Dobrze-uśmiechnęłam się-zaraz Louis będzie to poproszę go ,żeby zadzwonił do chłopaków to ją tu przywiozą.
Nagle do pokoju wparował Lou z trzema kubkami z gorącą czekoladą. Podał mi i mamie oraz sam wypił. Podziękowałam.
-Louis moja mama chciałaby zobaczyć Sophie. Mógłbyś zadzwonić do chłopaków ,żeby ją tu przywieźli?
-Pewnie. Dla ciebie wszystko-odparł wyjmując telefon. Poczułam ,że na moje poliki wskakuje rumieniec a moja mama lekko zachichotała.
-Siema chłopaki moglibyście przywieść małą do nas....aha....okej dzięki...papa-rozłączył się.
-Zaraz będą-powiedział i usiadł obok mnie. Spojrzał się na mnie tymi swoimi niebieskimi tęczówkami ,które przeprawiały mnie o dreszcze. Ten jego cudowny uśmiech. Stop! Victoria ogarnij się! On nigdy nie pokocha zwykłej dziewczyny jaką jesteś ty! On to wielki gwiazdor a ty zwykła dziewczyna z małego, nieznanego miasteczka. Z moich przemyśleń wyrwał mnie krzyk chłopaków ,którzy przyszli już z Sophie. Harry ją niósł.
Wyglądali razem tak słodko. Nagle wszyscy zaczęli się z niego śmiać i ja również. Styles podał mi małą. Zdjęłam z niej czapeczkę i kurtkę. Podałam małą mamie.
-Boże jaka ona jest śliczna!-powiedziała.
-Wiem-odparłam i się uśmiechnęłam. Zabrałam Soph mamie i przytuliłam ją. Na moje nieszczęście Lou usiadł blisko mnie. Wyglądało to tak jakbyśmy byli parą i jakby to było nasz dziecko. Niestety. Niall to zauważył.
-Wyglądacie jakbyście byli parą.-zarumieniłam się.
-No właśnie-dodał Zayn.
-Dzięki ale nie jesteśmy-odparł Lou. Widziałam w jego oczach smutek ale dlaczego?
-Co jest Lou?-spytał się Hazza.
-Nieważne.-powiedział Tommo i wyszedł.
*Oczami Harry'ego*
-Co jest Lou?-spytałem się bo widziałem ,że Lou jest smutny.
-Nieważne.-powiedział Tommo i wyszedł.
-Co mu jest?-spytała się zdziwiona Tori.
-Nie wiem-odparliśmy wszyscy razem.
Victoria nadal trzymała Sophie. Od pierwszego razu gdy zobaczyłem Tori to myślałem ,że zwariuję. Ona jest po prostu cudowna. Wiem ,że u mnie każda dziewczyna jest na jedną noc ale Victoria nie. Tak bardzo bym chciał z nią być. Już na zawsze. Kocham ją ale ona kogoś już ma. I do tego mają dziecko. Z moich przemyśleń wyrwał mnie płacz małej.
-Ciii...już nie płacz.-uciszała ją Victoria.
-Może zaśpiewasz jej kołysankę. Przecież masz taki wspaniały głos-zaproponowała jej mama. Zauważyłem ,że Tori troszkę się zdenerwowała.
-Taak!-poparliśmy panią Clark. Victoria wzięła głęboki wdech i wydech ,i zaczęła śpiewać małej. Po chwili Sophie już spała. Brunetka położyła ją obok siebie.
________________
Podoba się? Jak myślicie Victoria będzie z Harry'm czy z Louis'em? Głosujcie w ankiecie. Komentujcie to dla mnie bardzo ważne. Dziękuję za ponad 500 odwiedzin <3 Następny rozdział w przyszłym tygodniu. Komentujcie również mój drugi blog http://opowiadanie-o-one-direction-nr-1.blogspot.com/