wtorek, 11 czerwca 2013

Rozdział 2

-Tak-powiedzieliśmy wszyscy chórem. Chłopcy poszli się przebrać. Gdy już to zrobili poszliśmy szukać ich przyjaciela. Szukając go gadaliśmy i śmialiśmy się. Opowiedzieli mi trochę o sobie a ja im o ,sobie. Właśnie przechodziliśmy obok domu mojego kolegi z klasy. Modliłam się ,żeby nie wychodził. Jednak na marne.
-Hej! Victoria!-wykrzyczał.
-Idźcie ja zaraz waz dogonię-szepnęłam do chłopaków.-Hej Will.
-Co tam? Kim oni są?
-To są moi koledzy. Przyjechali mnie odwiedzić.-odparłam.-przepraszam ale śpieszymy się.
-Dobra to papa.-rzekł i pomachał nam na pożegnanie. Wróciłam do chłopaków. Robiło się późno. Właśnie mieliśmy wracać i nagle zadzwonił telefon loczka.
-Halo?-powiedział i wziął na głośnik.
-Gdzie jesteście?-spytał się dzwoniący.
-Właśnie Cię szukamy!-odparł zielonooki.
-Co!?!?! Po co?!-powiedział tamten.
-Zaraz będziemy w domu.-rzekł Harry i rozłączył się.
-No to teraz kierunek dom!-powiedział Zayn.
-Ja muszę wracać do siebie bo Sophie jest bardzo głodna.-powiedziałam a wszyscy oprócz Niall'a się dziwnie spojrzeli na mnie później na Sophie i następnie na Horan'a. W końcu zaczęli się śmiać.
-O co wam chodzi?!-spytałam się zdziwiona.
-Bo ta mała zamienia chyba się w naszego Horanka-powiedział rozbawiony Zayn.
-Niby czemu?
-Bo ma taki sam charakter i jest taka słodka jak Niall-odpowiedział Harry.
-Haha spoko. Mam pomysł. Przyjdźcie dziś do mnie o 20 na ognisko.
-Dobra.-powiedział Zayn
 -Ale jest jeden problem-dodał Liam.
-Jaki?-spytałam się.
-Nie wiemy gdzie mieszkasz.-odparł Harry.
-To chodźcie mnie odprowadzicie to się dowiecie.-powiedziałam.
-Okej. Ale jak później nie trafimy do domu?-rzekł Malik.
-Traficie ,traficie. Mieszkam niedaleko was.-odparłam.
-Okej to chodźmy.-odpowiedzieli wszyscy chórem. Po jakiś 10 minutach byliśmy przed moim domem.
-Dzięki za odprowadzenie. To do 20.-powiedziałam i weszłam na podwórko.

*Oczami Louis'a*
Siedziałem sobie w swoim pokoju i rozmyślałem nad spotkaniu z tą dziewczyną ,z dzieckiem. Była taka śliczna ,ale pewnie skoro ma dziecko to ma też chłopaka. Chciałbym ją jeszcze kiedyś spotkać. Po prostu się z niej zakochałem. Nie myślałem ,że po rozstaniu z Eleanor się w kimś zabujam. Siedziałem sobie w ciszy ,aż do domu weszli moi przyjaciele. Po chwili usłyszałem pukanie do drzwi.
-Proszę-powiedziałem i do pokoju wszedł Hazza.
-Siema. Gdzie ty byłeś. Szukaliśmy Cię. Szykuj się bo o 20 gdzieś idziemy.-odparł loczek.
-Po pierwsze zwiedzałem okolicę. Po drugie po co? I po trzecie gdzie idziemy?-spytałem się zdziwiony.
-Zobaczysz. A teraz szykuj się.-powiedział i wyszedł. Ciekawe gdzie idziemy? Poszedłem się przebrać. Założyłem swój ulubiony strój czyli czerwone jeans'y ,czarno-białą bluzkę w paski i czarne converse. Poprawiłem jeszcze trochę włosy i zszedłem na dół do chłopaków.

*Oczami Victorii*
Gdy tylko weszłam do domu to nakarmiłam Sophie ,przebrałam ją i położyłam spać. Od razu zasnęła. Ja poszłam wziąć szybki prysznic. Jak już to zrobiłam podeszłam do szafy i wyjęłam to. Cicho ,żeby mała się nie obudziła zeszłam na dół i szykowałam jedzenie na ognisko. Podeszłam do lodówki. Wyjęłam z niej to co będzie nam potrzebne na ognisko i zaniosłam na dwór. Położyłam jedzenie na małym stoliku przy altance. Gdy już wszystko do jedzenia było gotowe poszłam po drewno na ognisko. Podeszłam do małej drewnianej szopki i wyjęłam z niej kilka kawałków drewna. Położyłam je w specjalnym miejscu do rozpalania ognisk.

*Oczami Louis'a*
Wyszliśmy z domu i po kilku minutach byliśmy już chyba na miejscu bo chłopaki zatrzymali się przed jakąś wielką willą. Zapukali do drzwi i nie musieliśmy długo czekać. Otworzyła je jakaś dziewczyna. Było trochę ciemno więc nie za bardzo widziałem jak wygląda. Zaprosiła nas do środka. Zaprowadziła nas do wielkiego salonu.
Był bardzo ładny i duży. Dziewczyna w końcu się odwróciła i mogłem zobaczyć jej twarz. Wyglądała bardzo znajomo. KURWA! Przypomniałem sobie. To ta dziewczyna ,którą dziś rano spotkałem. Dobrze ,że miałem czapkę i okulary to mnie nie rozpoznała. Podeszła bliżej mnie. Patrzyła mi w oczy a ja jej. Zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia. Staliśmy tak chyba z 5 minut.

*Oczami Victorii*
Ten chłopak był bardzo przystojny. Zakochałam się w nim. Patrzyłam się w te jego cudowne błękitne oczy z jakieś 5 minut ale chłopaki nas "wybudzili". 
-Chodźcie na dwór.-powiedziałam i skierowałam się do ogrodu. 
-Okej-powiedzieli wszyscy.
Usiedliśmy przy ognisku i zaczęliśmy piec kiełbaski. Przy tym śmialiśmy się i rozmawialiśmy. 
-Właśnie Victoria. To jest nasza zguba Louis.-powiedział Harry.-marchewka a to jest Victoria.
Louis tylko się uśmiechnął. Nagle zapanowała cisza. Niall zobaczył ,że przy moim oknie stoi gitara.
-Grasz na gitarze?!-spytał się.
-Coś tam brzdąkam. A co?!
-Zagrałabyś nam coś?-dodał Zayn.
-A muszę?!-powiedziałam z nadzieją ,że powiedzą "Nie". Myliłam się.
-Tak!-wykrzyknęli wszyscy oprócz Louis'a ,który cały czas siedział cicho jak mysz pod miotłą. Poszłam po gitarę. Zagrałam piosenkę Beyonce-Halo. Gdy gram i śpiewa\m czuję się jakbym była jedyną osobą na świecie. Kochałam to. Jak już skończyłam to chłopaki zaczęli mi bić brawa. Nawet Louis.
-Wow Victoria jak ty ładnie śpiewasz i grasz!-powiedział Liam.
-Popieram Liam'a. Od kiedy grasz?-dodał Hazza.
-Hmm... Od kąt skończyłam 5 lat-odparłam i uśmiechnęłam się. Po chwili usłyszałam jak ktoś wołam mnie zza ogrodzenia. To był mój były chłopak Tristian. Zerwałam z nim jakiś tydzień po urodzeniu Sophie ponieważ był o mnie tak zazdrosny ,że za każdym razem jak próbowałam iść do kolegi z klasy by zrobić jakiś projekt to on mnie zatrzymywał zamykał w pokoju i bił. Od tamtej pory czasami bałąm się wyjść z domu ,z myślą ,że coś mi zrobi. Niestety mieszkał obok mnie. 
-Victoria!-wołał mnie-mogę z tobą porozmawiać?
-Tak-powiedziałam z niechęcią-zaraz wracam.
Wyszłam z podwórka i skierowałam się w stronę Tristian'a. 
-Victoria kim oni są?-spytał się.
-To są moi koledzy. A co?!-odpowiedziałam mu a on podszedł bliżej mnie. Ja zrobiłam krok do tyłu a on podszedł jeszcze bliżej mnie. Zaczęłam się bać. Tris podniósł rękę i walnął mnie w twarz a potem w brzuch. Upadłam na ziemię i syknęłam tylko z bólu. Urwał mi się film.

*Louis*
Victoria długo nie wracała i postanowiłem z chłopakami iść to sprawdzić. Nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Tori leżała na ziemi i nie ruszała się a ten koleś kopał ją w brzuch. Nie mogłem na to parzyć. Podbiegłem do Victorii a chłopaki to tego idioty. Wziąłem dziewczynę na ręce i zaniosłem do ogrodu. Położyłem ją na leżaku i zadzwoniłem po karetkę i policję. Bałem się ,że jej się coś stanie. Nie przeżył bym gdyby umarła. Mimo ,że znam ją kilka godzin to już mógłbym zrobić dla niej wszystko. Kochałem ją. Po jakiś 15 minutach przyjechało pogotowie i policja. Zabrali tego skurwysyna na posterunek a ja pojechałem z Victorią karetko ,bo powiedziałem ,że jestem jej chłopakiem. Z jej córką został Liam i Zayn ,a Harry i Niall pojechali samochodem do szpitala. Patrzyłem na zakrwawioną Victorię....


____________________________________
Oto jest następny rozdział. Mam nadzieję ,że się spodobał. Komentujcie o dla mnie bardzo ważne. Przepraszam za jakiekolwiek błędy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz