-Victoria?
-Tak?
-Naprawdę nam ufasz?spytałem się niepewnie.
-Tak a czemu miałabym wam nie ufać?-spytała się mnie zdziwiona brunetka.
-Muszę Ci coś powiedzieć...
-Więc słucham
-Pierwszego dnia tutaj spotkałem Cię... Szłaś wtedy z Sophie na spacer. To ja wpadłem na ciebie. Chciałem ci tylko podać małą... Przepraszam jeszcze raz za to...-powiedziałem i wyszedłem z sali.
Było mi bardzo przykro ,że wpadłem na Tori. Usiadłem na krześle na korytarzu. Po chwili poczułem czyjąś rękę na sobie. Odwróciłem się i zobaczyłem piękną i uśmiechniętą Victorię.
-Nic się nie stało-powiedziała z uśmiechem na twarzy.-Nie powinieneś mnie przepraszać tylko ja Ciebie. Przepraszam ,ze wtedy Cię tak nawyzywałam ale byłam wkurzona.
-Nie przepraszaj. Byłem tak zamyślony ,że nie widziałem gdzie idę. A ak w ogóle to ty nie powinnaś leżeć w łóżku?
-Powinnam ale nudzi mi się.-powiedziała z miną kota ze Shrek'a.
-Dobrze już dobrze. Pójdę z tobą.-odparłem i poszedłem z Tori do jej szpitalnego pokoju. Ona się położyła a ja usiadłem na krześle obok niej. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się ,i nagle do pokoju weszła niebieskowłosa dziewczyna.
-Victoria!-wykrzyczała niebieskowłosa.
-Mia!-na te słowa dziewczyny uścisnęły się tak ,że przez chwilę myślałem ,ze się nawzajem uduszą.
-Stop dziewczyny bo się udusicie!
-O mój boże!-krzyknęła Mia.
-Co?-spytała się Victoria.
-Przecież to jest Louis Tomlinson z One Direction.
-Że kurwa co?-spytała się zdezorientowana Tori.
-Yyyyy.....-jąkałem się.
-Jestem twoją wielką fanką! Dasz mi autograf? Jak się stało ,że znasz Victorię?-zasypywała mnie pytaniami niebieskowłosa.
-Po pierwsze: Pewnie. Po drugie mieszkamy niedaleko jej.-odpowiadałem na pytania.
-Aaaaaaaaa!!!!!!-zaczęła piszczeć.-Czyli to znaczy ,że będziemy się czasami widywać?
-Nawet nie czasami tylko codziennie-powiedziałem a Mia mnie mocno przytuliła.
-Dobra Mia bo go udusisz!-powiedziała Victoria.
Rozmawialiśmy jeszcze trochę i do Tori przyszedł lekarz i wziął ją na jakieś badania. Po kilku minutach wrócili. Wszedłem razem z Mią do pokoju Vicorii.
-I jak? Jakie są wyniki?-spytałem się siadając na krześle ,które stało obok łóżka Tori.
-Same pozytywy-powiedziała uśmiechając się brunetka.
-Victoria dlaczego nie powiedziałaś mi ,że znasz mojego idola?-zapytała się Mia.
-Nawet nie wiedziałam ,że to Louis Tomlinson z One Direction bo ja nie słucham ich muzyki-odparła Victoria siadając na łóżku.
*Oczami Victorii*
Szczerze mówiąc kojarzyłam ich skąd. Teraz gdy Mia mi o tym powiedziała zadawałam sobie dużo róznych pytań. "Skoro to najbardziej popularny zespół na świecie to dlaczego przeprowadzili się do takiego małego i prawie bezludnego miasteczka?" ,"Dlaczego się ze mną zadają skoro ja jestem zwykłą dziewczyną?" ,"Dlaczego mi pomagają?". Z moich przemyśleń wyrwał mnie słodki głos Louis'a.
-Victoria wszystko okej?-spytał się mnie zatroskany Lou.
-Tak. Zastanawiałam się dlaczego wy wielkie gwiazdy przeprowadziliście się na taką wieś i dlaczego się ze mną zadajecie.
-Nie mogliśmy wytrzymać tych wszystkich fotoreporterów i paparazzi ,którzy ciągle byli przy naszym domu. Gdy to powiedzieliśmy naszemu menadżerowi to on znalazł to miasteczko. Jest blisko do studia ale i też spokojnie. Nie znamy tu nikogo prócz ciebie i teraz Mii.-powiedział brunet.
-Ja będę spadać.-odparła Mia. Dałam jej klucze i wyszła.
-Zapomniałabym muszę zadzwonić do rodziców.rzekłam i wzięłam telefon do ręki. Wyszukałam numer moe mamy i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Po jednym sygnale odebrała.
#Rozmowa (Ja-J, Mama-M.
J:Hej mamuś.
M:He córuś. Co tam?
J:Nawet dobrze. Słucha mamo muszę ci coś powiedzieć. Niedaleko mnie przeprowadził się ten sławny zespół One Direction.
M:OMG! One Direction! Nie możliwe!-mówiła podekscytowana-a kto to?
J:Później Ci powiem. I postanowiłam zrobić ognisko. Nagle Tristian przyszedł ze mną porozmawiać. Poszliśmy przed dom i tam mnie pobił. Walnął mnie w brzuch i w twarz. Po chwili prawie upadłam. Na szczęście chłopaki usłyszeli wszystko i Louis podbiegł i mnie złapał. A pozostała czwórka zajęła się Tris'em I teraz jestem w szpialu. Na szczęście nie jestem sama. Lou siedzi ze mną a Li, Zayn, Hazza i Niall zajmują się Sophie...-kurwa! Przecież moja mama nie wie o tym ,że Jess ma dziecko! Co ja do cholery zrobiłam!?
M:Po pierwsze zaraz tam będę a po drugie kto to jest Sophie!?
J:Przyjedź to Ci powiem.-Rozłączyłam się.
#Koniec Rozmowy#
-Kurwa!-wykrzyknęłam ,że chyba w chinach mnie słyszeli.
-Co się stało?-spytał się Lou.
-Powiedziałam mamie o Sophie chociaż obiecałam kuzynce ,że nikt się nie dowie.
-O czym?
-O Sophie.
-A to twoja mama nie wie ,że masz dziecko?!-gdy to powiedział wybuchnęłam śmiechem.-Dlaczego się śmiejesz?
-Bo...hahahha....Sophie to nie...hahaha...moa córka!-mówiłam ze śmiechem.
-To czyja?-spytał się Lou.
-Mojej kuzynki. Ona ma dziecko ze swoim byłym. O Soph wie tylko jej brat Max, ja i niektórzy z miasteczka no i teraz ty. Ale obiecaj ,że nikomu nie powiesz-mówiłam nadal ze śmiechem. Nagle złapała mnie czkawka. Louis mnie próbował przestraszyć ale nie udało mu się. Za to mnie jeszcze bardziej rozśmieszył.
______________________
Dziękuję wam za czytanie tego bloga. Prosiłabym też o to by było dużo komentarzy ;D Z góry dziękuję