piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział 3

Patrzyłem na zakrwawioną Victorię i nagle zobaczyłem jak lekko otwiera oczy i po chwili powiedziała
-Louis...ja.....cię...-urwała i znowu zamknęła oczy. "Co mi chciała powiedzieć?". Ta myśl cały czas chodziła po mojej głowie. Po kilkunastu minutach byliśmy już w szpitalu. Victorię zabrali do jakiejś sali a ja, Niall i Harry poszliśmy do poczekalni. Li i Hazza siedzieli a ja chodziłem w tą i z powrotem po korytarzu. Po jakiś 10 minutach przyszedł do nas lekarz.
-Panie doktorze co będzie z Panią Victorią....Victorią...-kurde jak ona miała na nazwisko?-odparł Harry
-Panią Victorią Clark? Tak?-powiedział doktor.
-Tak Victorią Clark. Co z nią będzie?-spytałem się przerażony.
-Nie mogę udzielać informacji nieznajomym. Kim panowie są?
-Ja jestem jej kolegą a ten tu-pokazał Liam na mnie-to jej chłopak.
Dobrze więc mogę wam coś powiedzieć. Pani Victoria już jutro będzie mogła wyjść i nic szczególnego jej się nie stało. Jeśli państwo chcecie o możecie ją zobaczyć ale tylko na chwilkę.-gdy lekarz to powiedział poczułem się jak najszczęśliwszy chłopak na świecie. Zacząłem tańczyć ze szczęścia na środku szpitalnego korytarza.
-Dobra, dobra Louis ogarnij się!-powiedział lekko zdenerwowany Harry.
-Wściekasz się bo nie umiesz tak zajebiście tańczyć?!-odparłem.
-Ej! Chłopaki spokój chodźmy do Victorii.-uspokoił nas Liam i mieliśmy już iść do Tori ale lekarz nas zatrzymał.
-Przepraszam ale tylko chłopak Pani Victorii może do niej wejść.-powiedział i zaprowadził mnie do sali nr 103 ,w której leżała "moja dziewczyna". Leżała i robiła coś na telefonie. Mała nos w bandażu a ręce i twarz całe w siniakach. Podszedłem do niej. Jej piękne, brązowe oczy wyjrzały zza telefonu i spojrzały na mnie a jej malinowe usta uśmiechnęły się tak jak i moje. 
-Cześć-odpowiedziała nadal się uśmiechając.
-Cześć-powiedziałem i usiadłem obok niej. 
-Co tam?
-Okej a tam? Jak się czujesz?-spytałem się.
-Już lepiej ale brzuch i nos mnie jeszcze bolą.-powiedziała i po chwili dodała-A gdzie jest Sophie?!?!
-Zayn i Niall siedzą z nią. Nie martw się o nią zaopiekujemy się ją.
-Dziękuję wam i przepraszam za kłopoty z małą. Ja może zadzwonię do kuzynki ,żeby przyjechała?
-Nie. Poradzimy sobie. Przecież taki mały brzdąc wiele kłopotów nie zrobi.-odparłem i po chwili zadzwonił mój telefon. To był Niall.
-Przepraszam Cię to Niall.
-Daj na głośnik-powiedziała a a zrobiłem to co chciała.
-Halo?-odparł Horan.
-No siema co tam?-spytałem.
-Mamy problem. Mała płacze i nie chce przestać!-wykrzyknął Zayn.
-A może trzeba ją nakarmić-powiedziała Tori.
-O! Hej Victoria! Przed chwilą ją nakarmiliśmy.
-A poklepaliście ją po pleckach?-odparła Vicki.
-Tak.
-A może ma pełną pieluchę?-spytała się po chwili brunetka.
-Co ma pełne?!-zapytał się jej zdziwiony Zayn.
-Pieluchę. To take coś co małe bobasy noszą zamiast majtek.-powiedziała przez śmiech Victoria.
-Aaaa.... A jak się zmienia?odparł zdziwiony Niall.
-Przywieźcie mi ją to wam pokażę-powiedziała Vicki.
-Okej zaraz będziemy. 
-Oni są tacy głupi czy tylko takich udają?!-spytała się mnie Tori.
-Yyyyy..... Nie wiem.-powiedziałem i zaczęliśmy się śmiać. Siedzieliśmy chwilę w zupełnej ciszy. Było tylko słychać jakieś szmery dochodzące z korytarza. Cały czas myślałem nad tymi słowami ,o których mówiła w karetce. W końcu zebrałem się na odwagę.
-Victoria....-zacząłem.
-Tak Louis?
-Bo.... ty....w karetce powiedziałaś ,że...-nie dokończyłem bo do sali wpadli nasi przyjaciele z Sophie.
-Sophie chodź do mnie malutka-powiedziała a Niall podał nosidełko z Sophie. Victoria usiadła na łóżku, wzięła małą na ręce i położyła obok siebie. 

*Oczami Victorii*
Rozmawiałam z Louis'em i nagle do pokoju weszli nasi przyjaciele z Sophie. Wkurzyło mnie to ,że nam przeszkodzili i widziałam ,że Louis'a też. Liam podał m Sophie a ja zaczęłam ją przewijać. Chłopaki patrzyli się jak ja to robię. Gdy skończyłam odłożyłam małą do nosidełka. Ucałowałam ją w czółko.
-To my pójdziemy już i nie będziemy wam przeszkadzać...-powiedział rozbawiony Zayn a Harry dodał
-Gołąbeczki!!!-W tym momencie widziałam ,że na twarzy Louis'a zapanował gniew i wkurzenie. Po chwili zobaczyłam jak Hazza ucieka przed Tomlinsonem. 
-Chłopaki stop!-krzyknęłam a na moje słowa Tommo się uspokoił i usiadł obok mnie a reszta wyszła razem z Sophie. 
-Louis chciałeś chyba mi coś powiedzieć-rzekłam.
-Tak. Ale to już nie ważne.-odparł i rozmowę przeszkodził nam mój dzwoniący telefon. To była Mia. Jedna z dwóch moich najlepszych przyjaciół. 
-Przepraszam Cię ale muszę odebrać.-powiedziałam.
-Dobrze-odparł Louis. Widziałam w jego oczach ulgę. Ale dlaczego? Odebrałam i usłyszałam płaczącą Mię.

#Rozmowa# (J-Ja, M-Mia)
J-Mia?! Co się stało?! Czemu płaczesz?!
M-Bo....Jared....mnie...zdradził!
J-Że kurwa co?! Co za kretyn!
M-Wiem... I mam pytanie...
J-Jakie?
M-Mogłabym chwilowo z tobą zamieszkać?
J-Chwilowo?! Ty sobie jaja robisz?! Oczywiście ,że możesz nawet na zawsze! Ja mieszkam sama w takim dużym domu i czasami czuję się samotna a szczególnie wtedy gdy Jessica wyjeżdża i co prawda zostaje mi Sophie ale to tylko dziecko. Tylko jest jeden problem...
M-Jaki?! Jeśli to dla ciebie problem to mogę zamieszkać u Cat!
J-Nie no co ty?! Ona też mieszka u mnie ale często wyjeżdża do mamy do Irlandii-gdy powiedziałam ,że Cat mam mamę w Irlandii to Louis zrobił wielkie, zdziwione oczy.
M-Aha okej to jaki jest ten problem?
J-Bo ja jestem w szpitalu a Jessica i Max wyjechali do cioci.
M-Co?! Czemu?!
J-Pamiętasz mojego byłego Tristian'a? On mnie pobił i trafiłam do szpitala ale nic mi nie jest.
M-Ufff.... Ale jak ty jesteś w szpitalu a Jessicy i Max'a nie ma to kto zajmuje się Sophie?
J-A właśnie zapomniałam Ci powiedzieć. Poznałam piątkę fajnych chłopaków i to właśnie oni się zajmują małą.
M-A odkąd ich znasz?
J-Od wczoraj ale są sympatyczni i im ufam.
M-Okej to mogę u ciebie zamieszkać?
J-Pewnie! Przyjedź do mnie do szpitala to dam Ci klucze. Adres szpitala przyślę Ci SMS-em. Papa.
M-Dzięki. Papa!

#Koniec rozmowy#

-Dziękujemy za komplementy-powiedział Lou gdy już napisałam Mii nazwę szpitala i wysłałam.
-Nie ma za co. A dlaczego zrobiłeś takie wielkie oczy jak powiedziałam ,że mama Cat mieszka w Irlandii?-spytałam się zdziwiona.
-Bo rodzice Niall'a też tam miszkają.
-Haha to fajnie. Może się znają.
-Nom. Lekarz powiedział ,że już jutro możesz wyjść stąd.

___________________
Przepraszam ,że tak długo czekaliście ale miałam dużo na głowie. Mam nadzieję ,że się podoba. Proszę was o szczere komentarze to dla mnie bardzo ważne. Przepraszam za błędy.

1 komentarz: