czwartek, 29 sierpnia 2013

Rozdział 7

-Zobaczysz-powiedział Louis. Byłam bardzo ciekawa o co chodzi.
W środku było mnóstwo ludzi spieszących się na swoje loty, czekających na kogoś. Gdy przepchaliśmy się do kasy i kupiliśmy bilety ruszyliśmy w stronę odprawy. 
-Będę tęsknić-powiedziałam ze łzami w oczach do Louis'a. Przytuliłam go mocno wdychając zapach jego wody kolońskiej. 
-Ja też. To tylko kilka dni. Wytrzymasz-odpowiedział. Widziałam ,że jest smutny. Nasze twarze dzieliło zaledwie kilka milimetrów. Następnie moje usta dotknęły jego warg. Znowu się pocałowaliśmy. Po chwili rozdzielił nas śmiech Sophie. 
-Nie płacz-odparł Lou wycierając moje łzy. Wtuliłam się w niego.-Kocham Cię-szepnął do mojego ucha. On mnie kocha tak ja jego. Nie mogłam w to uwierzyć. Wielki gwiazdor pokochał taką zwykłą dziewczynę jak ja.
-Ja ciebie też-odpowiedziałam. Louis mnie puścił. Wziął moje dłonie, podniósł je na wysokości klatki piersiowej i splótł nasze palce.
-Jak przyjedziesz to będą na ciebie czekały dwie niespodzianki. Jedna ode mnie a jedna od nas wszystkich.-powiedział i pocałował mnie w policzek.
-Nie chce wam przeszkadzać ale musimy już iść.-przerwała nam moja mama.
-Idź bo nie zdążycie na samolot-odparł Lou.
 Tak bardzo go kocham. Tommo pożegnał się z Sophie i moją mamą i poszliśmy. Z każdym krokiem płakałam coraz bardziej. Wsiedliśmy do samolotu. Usiedliśmy na swoich miejscach. Od razu usnęłam.

*12 godzin później*

Obudziła mnie moja mama. 
-Victoria jesteśmy na miejscu-powiedziała.
-Już wstaje-odparłam rozciągając się.
-Proszę zapiąć pasy za chwilę lądujemy-usłyszałam głos stewardesy.
Wykonałam polecenie. Spojrzałam na mojego iPhone. Miałam 30 nieodebranych połączeań. 10 od Louis'a, 5 od Mii, 5 od Cat a reszta od pozostałych z 1D. Zadzwoniłam najpierw do Louis'a. 
Odebrał po sygnale.
-Hejka-powiedziałam.
-Hej. Czemu nie odbierałaś. Martwiłem się.
-Spałam. Nie było czym. Właśnie teraz wylądowaliśmy.-odparłam wstając z fotela.
-Aha okey. Ja ci nie przeszkadzam. Papa
-Papa-rozłączył się.

Po jakiś 40 minutach byliśmy w domu a raczej willi.

 Od razu na powitanie wyszedł  mój tata.
-No nareszcie w domu!-krzyknął uradowany. Przytuliłam go mocno. Tęskniłam.
-Oj tak!-westchnęła mama.
-A to tato jest Sophie córka Jessicy.-podałam nosidełko z małą tacie. 
-Jaka ona śliczna!-podziwiał Soph tata.
-Wiem.-powiedziałam z uśmiechem.
-Podobna do Jessicy jak była mała.-zaczęła wspominać mama. 
-Dobra wy tu sobie wspominajcie a ja idę się rozpakować.-ruszyłam w stronę schodów. Mój pokój była na pierwszym piętrze.

Weszłam do mojego kochanego pokoju. 



Dawno w nim nie byłam. Na szczęście wszystko stoi tak jak stało z tego co pamiętam. Tęskniłam za rodzicami, Los Angeles i moimi starymi przyjaciółmi. Postanowiłam ,że się rozpakuje, umyję, przebiorę i pójdę na spacer. 

Podeszłam do wielkiej garderoby. 
Miałam już tam pare ubrań. Rozpakowałam walizkę i poszłam do łazienki. 





Wzięłam szybki prysznic i w samym ręczniku podeszłam do szafy. Długo się zastanawiałam co włożyć. Wyjrzałam przez okno. Była piękna pogoda. Chwyciłam ubranie i poszłam z powrotem do łazienki. Ubrałam się, zrobiłam delikatny makijaż i zrobiłam wygodnego koka. Zeszłam na dół. Mama robiła naleśniki. Złapałam jednego i zjadłam. 
-Mamo gdzie jest Sophie?-spytałam się gryząc posiłek. 
-Chyba w ogrodzie bawi się z Nelą.-odpowiedziała i wróciła do gotowania. 
Wyszłam na dwór. Mała bawiła się z Nelą tak jak mówiła mama. Nela to mój malutki piesek. Jest on Yorkiem. Jest bardzo malutka. Ma czarną maść i trochę brązowego na brzuszku, naokoło oczu i na końcówkach łapek. Na główce zawsze ma głowie różową kokardkę.
Podeszłam do niej. Gdy tylko mnie zobaczyła od razu do mnie podbiegła. (Nela nie Sophie :) ) Wskoczyła na mnie. Mocną ją przytuliłam. Dawno jej nie widziałam i tęskniłam za nią. Następnie wzięłam Sophie na ręce.
-Księżniczko chcesz iść na spacerek?
-Tiiaaakkk-wykrzyczała. Weszłyśmy do domu. 
-Mamo biorę Sophie na spacer.-powiedziałam i poszłam przebrać Sophie. Ubrałam ją w czarne body i brązowe sandałki. Na głowie zrobiłam jej małą kitkę. Zeszłam na dół i wsadziłam do różowej spacerówki. Poszłam do kuchni wzięłam jej picie, chusteczki, kilka zabawek i wyszłyśmy. Po drodze zadzwoniłam do Louis'a. Odebrał po jednym sygnale.
-Halo?
-Hej Lou! Co tam?
-A dobrze a u ciebie?
-Spoko. Właśnie idę z małą na spacer. A wy co robicie?
-Nudzimy się. Bez ciebie jest smutno.
-Ooo dziękuję bardzo. Nie kłam kochanie bo ja słyszę śmiechy chłopaków.
-Yyyy....Cisza Victoria dzwoni tępe głupki!!!
-Nie musisz na nich krzyczeć.
-Muszę.
-Louis!
-Co?
-Nic. Dobra ja kończę. Nie będę wam przeszkadzać w rzekomym nicnierobieniu.
-Dobra. Zadzwoń później. Papa
-Zadzwonię. Papa
Rozłączył się. Zauważyłam ,że przechodzę właśnie pod domem mojej starej przyjaciółki. Postanowiłam zapukać do drzwi. Chwilę później otworzyła mi śliczna, nie za wysoka, brunetka. Cała była zalana łzami.
-Marcela?-spytałam.
-Tak.-powiedziała szlochając dziewczyna. 
-To ja Victoria. Victoria Clark.
-Tori!?-wykrzyknęła.
-Tak to ja. Co się stało?
-Wejdź to wszystko ci opowiem.
Zaprosiła mnie do środka. Mieszkała w willi. 
Usiadłyśmy w ogromnym salonie. 
-To co się stało?-spytałam ponownie.
-Pamiętasz Logana?-zadała mi pytanie. Logan to nasz dawny kolega z klasy. Pamiętam ,że Marcela się w nim podkochiwała.
-Tak. Pamiętam.
-Ja z nim chodziłam. A pamiętasz Cleo?-Cleo też pamiętam. Była to ładna brunetka kiedyś się z nią przyjaźniłyśmy. Ale w końcu znalazła chłopaka i my już jej nie obchodziłyśmy. 
-Tak.
-On mnie z nią zdradził.-ponownie zaczęła płakać. Przytuliłam ją.
-Ciii... nie płacz już. Marcela...-popatrzyła się na mnie ocierając łzy i nadal szlochając-on nie był ciebie wart. Znajdziesz sobie lepszego i ładniejszego chłopaka. Obiecuję.-przytuliłyśmy się.
-No dobra. To opowiadaj co u ciebie.-opowiedziałam jej wszystko co wydarzyło się w ostatnich 5 latach bo tyle się nie widziałyśmy. 


________________________________________
No i jest następny rozdział. Przepraszam ,ze tak długo czekaliście ale nie miałam weny. Nudny jak flaki z olejem wiem. Dziękuje ,że czytacie tego beznadziejnego bloga. Następny rozdział za kilka dni.

sobota, 10 sierpnia 2013

Rozdział 6

*Następnego dnia*

*Oczami Louis'a*
Byłem trochę wkurzony na Nialla ale już mi przeszło. Dziś Victoria wychodzi ze szpitala. Postanowiliśmy zrobić jej imprezę niespodziankę. Leniwo wstałem z łóżka i pomaszerowałem do łazienki. Wziąłem szybki prysznic i podszedłem do szafy. Założyłem krótkie, szare spodenki, białą bluzkę w czarne paski i białe converse. Gotowy zszedłem na dół. Chłopaki jedli śniadanie. Podszedłem do szafki i wyjąłem płatki i miskę. Następnie pomaszerowałem do lodówki i wyjąłem mleko. Zalałem płatki białą cieczą (bez skojarzeń proszę :D ) i usiadłem przy stole. Gdy wszyscy skończyli już jeść postanowiliśmy pojechać do domu Victorii. Dom jest pusty bo mama Tori zabrała Sophie ze sobą. Postanowiliśmy przejść się na pieszo bo to bardzo krótka droga.
-Ej patrzcie!-krzyknął Hazza gdy dochodziliśmy do domu Victorii-To samochody przeprowadzkowe!
Wielkie ciężarówki jechały do domu Tori. Zauważyłem tam samochód jej mamy. Szybko tam pobiegliśmy.
-Dzień dobry.-powiedzieliśmy chórem do mamy Vicki.
-Dzień dobry chłopcy-odparła zadowolona pani Clark.
-Co tu się dzieje?!-spytałem się troszkę zdenerwowany.
-Postanowiłam ,że Victoria zamieszka z nami w Los Angeles-rzekła z uśmiechem mama Tori.
-Ale dlaczego!-krzyknął zdruzgotany Niall.
-Bo ja tak postanowiłam.
-Nie o to chodzi! Dlaczego wynoszą kuchnię!?!?!
-Nie wiem.-odpowiedziała obojętnie pani Clark. Byłem wkurzony.
-A Tori o tym wie?-spytał się Zayn.
-Nie.-rzekła kobieta. Miałem pewien pomysł. Miałem nadzieję ,że się zgodzi.
-Proszę pani-zacząłem niepewnie-mam pomysł. Wiem ,że pani się o nią martwi. A gdyby Victoria zamieszkałą u nas...
-Nie. Ona się nie zgodzi.-powiedziała mama Tori.
-Zadzwońmy do niej.-zaproponował Niall. Wszyscy się zgodzili. Wystukałem numer Vicki na telefonie i nacisnąłem zieloną słuchawkę. Po jednym sygnale odebrała. Włączyłem na głośnik.
-Halo?
-Hej Victoria tu Louis. Mam do Ciebie pytanie. Wolałabyś mieszkać z nami w domu czy z rodzicami w Los Angeles?
-Pewnie ,że u was. Nie chce znowu mieszkać z rodzicami bo oni mi wszystkiego zakazują. Myślą ,że jestem małą dziewczynką. A po co pytasz?
-A tak sobie. To do zobaczenia dziś wieczorem. Przyjadę po ciebie.-powiedziałem i rozłączyłem się. Zauważyłem ,że pani Clark ma łzy w oczach.
-Niech pani nie płacze-pocieszał ją Liam.
-Widzi pani?! To Tori może z nami zamieszkać?-spytałem się.
-Tak.-na te słowa wszyscy skakaliśmy z radości.
Gdy tylko pani Clark pojechała z Sophie do Victorii zabraliśmy się do przygotowywania pokoju dla Tori. Na szczęście w naszej willi były dwa wolne pokoje więc mogliśmy jeden z nich wykorzystać. Ja i Zayn pojechaliśmy po farby i ozdoby do jej pokoju a Liam. Niall i Harry posprzątać w pustym pokoju.
Kupiliśmy farby, nowe meble i różne ozdoby. Po dwóch godzinach zakupów wróciliśmy do domu. Zanieśliśmy zakupy do pokoju Tori. Najpierw pomalowaliśmy ściany. Mieliśmy kilka godzin wolnego czasu więc postanowiliśmy posprzątać na dole i przygotować kilka rzeczy na imprezę niespodziankę.
Dziś Victoria wychodzi ze szpitala a jej pokój jest jeszcze nie gotowy więc postanowiliśmy ,że jej mama zabierze ją na dwa dni do Los Angeles.
Spakowałem kilka rzeczy Tori do torby i pojechałem do szpitala. Po jakiś 20 minutach byłem na miejscu. gdy tylko wszedłem do środka ujrzałem brunetkę wychodzącą z szpitalnego pokoju. Szybko do niej pobiegłem. Gdy tylko mnie zobaczyła rzuciła się mi na szyję.

Tęskniłem za jej bliskością, delikatnością. Delikatnie postawiłem ją na ziemi.
-Tęskniłam za tobą-powiedziała patrząc mi w oczy.
-Ja za tobą też-odpowiedziałem przybliżając swoje usta do jej malinowych warg. Nasze twarze dzieliło kilka milimetrów. Victoria przybliżyła się do mnie bardziej i pocałowała. To było coś niesamowitego.


*Oczami Victorii*
Pocałowałam go. To było cudowne. Przez jakiś czas wpatrywaliśmy się w swoje oczy. Gdy się ocknęliśmy a moja mama nam pomogła. Spletliśmy nasze dłonie, Louis chwycił wielką torbę i wyszliśmy ze szpitala. Louis podbiegł do samochodu. Otworzył mi drzwi a potem mojej mamie. Włożył torbę do samochodu i wsiadł na miejsce kierowcy. Jechaliśmy w całkowitej ciszy. Po jakiś 20 minutach byliśmy chyba na miejscu bo Louis się zatrzymał i wsiadł z samochodu. Otworzył mi drzwi następnie mojej mamie a potem pomógł mamie wyjąć Sophie. Wyjął jeszcze torbę i ruszyliśmy do ogromnego budynku. Przeszłam jeszcze kilka kroków i już wiedziałam gdzie jestem. Na lotnisku. Ale po co? 
-Mamo dlaczego jesteśmy na lotnisku?-spytałam się mojej mamy.
 -Jedziemy do Los Angeles.-odpowiedziała.
 -Ale jak to? Po co?-byłam bardzo zdziwiona.
 -Bo przez kilka dni będziesz mieszkać u mnie-odparła moja rodzicielka.
 -Czemu?
-Zobaczysz-powiedział Louis. Byłam bardzo ciekawa o co chodzi.

_____________________
Przepraszam, że tak długo czekaliście. Nie miałam czasu i rodzice zabrali mi laptopa. Dopiero co wróciłam od kuzynki. Naprawdę was przepraszam. Obiecuję, że będę dodawała częściej rozdziały.

czwartek, 1 sierpnia 2013

Liebster Blogger Award

Zostałam nominowana do Liebster Blogger Award,  czyli :„Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.”.







1. Od kiedy prowadzisz bloga?
1.Tego od kilku tygodni. Mam też drugiego, którego prowadzę jakieś cztery miesiące.
2. Ulubiona piosenka?
2.Nie mam ulubionej.
3. Ulubiony piosenkarz/piosenkarka/zespół?
3.One Direction i Pitbull.
4. Masz jakieś zwierze?
4.Tak. Chomika, rybki i pieska.
5. Masz jakieś hobby? Jak tak, to jakie?
5.Kocham grać na keyboardzie i rysować a od pewnego czasu grać w piłkę nożną.
6. Jakiej muzyki słuchasz?
6.Różnej.
7. Co Cię skłoniło do pisania?
7.Moja koleżanka ;D
8. Ulubiony kolor?
8.Fioletowy :D
9. Gdzie mieszkasz?
9.W Warszawie.
10. Masz rodzeństwo?
10.Tak. Młodszą siostrę.
11. Ile masz lat?
11.13

Moje pytania:

1.Ile masz lat?
2.Którego z chłopców lubisz najbardziej?
3.Masz rodzeństwo? Jak tak to jakie?
4.Jaki jest twój wymarzony chłopak? Opisz tylko wygląd.
5.Co skłoniło Cię do napisania bloga?
6.Ulubiona piosenka?
7.Ulubiony kolor?
8.Ulubiony piosenkarz/piosenkarka/zespół?
9.Ulubiony film?
10.Co jest twoim największym marzeniem?
11.Ulubiony aktor/ aktorka?


Blogi, które nominuję:


wtorek, 16 lipca 2013

Przepraszam

Uwaga!!!
Nie wiem kiedy dodam nowy rozdział. Przepraszam was. Nie mam weny. Ale obiecuję ,że jeszcze w tym tygodniu napiszę i dodam :D
Kocham <3
Przepraszam ;)
'GaGa
xx.

piątek, 5 lipca 2013

Rozdział 5

Siedzieliśmy i poznawaliśmy się. Ja opowiadałam o sobie i swoim życiu a Louis o sobie i swoim życiu. Dowiedziałam się wielu interesujących rzeczy o nim. Rozmowę przerwała moja mama.
-Hej córeczko!-powiedziała.
-Hej mamuś. A co ty tak szybko przyjechałaś?-spytałam się zdziw
iona.
-Jechałam cię odwiedzić i nagle zadzwoniłaś więc przyjechałam do szpitala.
-Aha. Okej. A mamo to jest Louis. Louis to moja mama.-odparłam.
-Lilly-mama podała rękę Lou.
-Louis.
-Córeczko jak się czujesz?-spytała się mama.
-Dobrze. Gdyby nie lekarze ,którzy uważają ,że jeszcze trochę powinnam zostać to już dawno siedziałabym w domu.-odparłam. Przypomniałam sobie o tym ,że mama chciała wiedzieć kto to Sophie. Już się ucieszyłam ,że zapomniała ale moje szczęście przerwało jej pytanie.
-Victoria a kto to jest ta Sophie.-spojrzałam się na Louis'a potem na mamę. Nie mogłam dłużej tego ukrywać. Może Jessica nie będzie za bardzo wściekła.
-Tylko mi nie przerywaj. Daj mi wszystko wytłumaczyć-zaczęłam-Mamo Sophie to córka Jessicy. Zawsze jak jedzie do ciotki to mi ją daje bym się nią zaopiekowała pod jej nieobecność. Proszę nie mów nikomu. Wie tylko o tym parę osób.
-Dlaczego mi nie powiedziałyście. Przecież Jessica to córka mojej siostry. Kocham ją jak własną córkę. Pomogłabym jej.-mówiła.
-Czyli nie gniewasz się ,że Ci nie powiedziałyśmy?-spytałam się.
-Pewnie ,że nie-odparła i się przytuliłyśmy. Pomimo tego ,że to moja mama uważałam ją za przyjaciółkę.-możemy porozmawiać w cztery oczy?-spytała się po chwili.
-Ja pójdę po coś do picia-powiedział zmieszany Louis. Ja tylko się uśmiechnęłam i przeszłam do pozycji siedzącej.
-Kochanie mam do ciebie pytanko...-zaczęła moja mama.
-Słucham.
-Czy Ciebie i Louis'a coś łączy?
-Nie mamo. Znamy się kilka godzin. Jesteśmy tylko przyjaciółmi. Obiecuje ,że jeśli coś więcej będzie nas łączyć to od razu Cię o tym poinformuję-odparłam i ponownie się przytuliliśmy.
-Victoria a gdzie jest yyyy... Sophie tak?
-Tak. U mnie lub u chłopaków a co?-spytałam się zaciekawiona.
-Bo ja chciałabym ją zobaczyć...
-Dobrze-uśmiechnęłam się-zaraz Louis będzie to poproszę go ,żeby zadzwonił do chłopaków to ją tu przywiozą.
Nagle do pokoju wparował Lou z trzema kubkami z gorącą czekoladą. Podał mi i mamie oraz sam wypił. Podziękowałam.
-Louis moja mama chciałaby zobaczyć Sophie. Mógłbyś zadzwonić do chłopaków ,żeby ją tu przywieźli?
-Pewnie. Dla ciebie wszystko-odparł wyjmując telefon. Poczułam ,że na moje poliki wskakuje rumieniec a moja mama lekko zachichotała.
-Siema chłopaki moglibyście przywieść małą do nas....aha....okej dzięki...papa-rozłączył się.
-Zaraz będą-powiedział i usiadł obok mnie. Spojrzał się na mnie tymi swoimi niebieskimi tęczówkami ,które przeprawiały mnie o dreszcze. Ten jego cudowny uśmiech. Stop! Victoria ogarnij się! On nigdy nie pokocha zwykłej dziewczyny jaką jesteś ty! On to wielki gwiazdor a ty zwykła dziewczyna z małego, nieznanego miasteczka. Z moich przemyśleń wyrwał mnie krzyk chłopaków ,którzy przyszli już z Sophie. Harry ją niósł.

Wyglądali razem tak słodko. Nagle wszyscy zaczęli się z niego śmiać i ja również. Styles podał mi małą. Zdjęłam z niej czapeczkę i kurtkę. Podałam małą mamie.
-Boże jaka ona jest śliczna!-powiedziała.
-Wiem-odparłam i się uśmiechnęłam. Zabrałam Soph mamie i przytuliłam ją. Na moje nieszczęście Lou usiadł blisko mnie. Wyglądało to tak jakbyśmy byli parą i jakby to było nasz dziecko. Niestety. Niall to zauważył.
-Wyglądacie jakbyście byli parą.-zarumieniłam się.
-No właśnie-dodał Zayn.
-Dzięki ale nie jesteśmy-odparł Lou. Widziałam w jego oczach smutek ale dlaczego?
-Co jest Lou?-spytał się Hazza.
-Nieważne.-powiedział Tommo i wyszedł.

*Oczami Harry'ego*
-Co jest Lou?-spytałem się bo widziałem ,że Lou jest smutny.
-Nieważne.-powiedział Tommo i wyszedł.
-Co mu jest?-spytała się zdziwiona Tori.
-Nie wiem-odparliśmy wszyscy razem.
Victoria nadal trzymała Sophie. Od pierwszego razu gdy zobaczyłem Tori to myślałem ,że zwariuję. Ona jest po prostu cudowna. Wiem ,że u mnie każda dziewczyna jest na jedną noc ale Victoria nie. Tak bardzo bym chciał z nią być. Już na zawsze. Kocham ją ale ona kogoś już ma. I do tego mają dziecko. Z moich przemyśleń wyrwał mnie płacz małej.
-Ciii...już nie płacz.-uciszała ją Victoria.
-Może zaśpiewasz jej kołysankę. Przecież masz taki wspaniały głos-zaproponowała jej mama. Zauważyłem ,że Tori troszkę się zdenerwowała.
-Taak!-poparliśmy panią Clark. Victoria wzięła głęboki wdech i wydech ,i zaczęła śpiewać małej. Po chwili Sophie już spała. Brunetka położyła ją obok siebie.

________________
Podoba się? Jak myślicie Victoria będzie z Harry'm czy z Louis'em? Głosujcie w ankiecie. Komentujcie to dla mnie bardzo ważne. Dziękuję za ponad 500 odwiedzin <3 Następny rozdział w przyszłym tygodniu. Komentujcie również mój drugi blog http://opowiadanie-o-one-direction-nr-1.blogspot.com/

piątek, 28 czerwca 2013

Rozdział 4

-To super!-odpowiedziała moja ukochana.
-Victoria?
-Tak?
-Naprawdę nam ufasz?spytałem się niepewnie.
-Tak a czemu miałabym wam nie ufać?-spytała się mnie zdziwiona brunetka.
-Muszę Ci coś powiedzieć...
-Więc słucham
-Pierwszego dnia tutaj spotkałem Cię... Szłaś wtedy z Sophie na spacer. To ja wpadłem na ciebie. Chciałem ci tylko podać małą... Przepraszam jeszcze raz za to...-powiedziałem i wyszedłem z sali.
Było mi bardzo przykro ,że wpadłem na Tori. Usiadłem na krześle na korytarzu. Po chwili poczułem czyjąś rękę na sobie. Odwróciłem się i zobaczyłem piękną i uśmiechniętą Victorię.
-Nic się nie stało-powiedziała z uśmiechem na twarzy.-Nie powinieneś mnie przepraszać tylko ja Ciebie. Przepraszam ,ze wtedy Cię tak nawyzywałam ale byłam wkurzona.
-Nie przepraszaj. Byłem tak zamyślony ,że nie widziałem gdzie idę. A ak w ogóle to ty nie powinnaś leżeć w łóżku?
-Powinnam ale nudzi mi się.-powiedziała z miną kota ze Shrek'a.
-Dobrze już dobrze. Pójdę z tobą.-odparłem i poszedłem z Tori do jej szpitalnego pokoju. Ona się położyła a ja usiadłem na krześle obok niej. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się ,i nagle do pokoju weszła niebieskowłosa dziewczyna.
-Victoria!-wykrzyczała niebieskowłosa.
-Mia!-na te słowa dziewczyny uścisnęły się tak ,że przez chwilę myślałem ,ze się nawzajem uduszą. 
-Stop dziewczyny bo się udusicie!
-O mój boże!-krzyknęła Mia.
-Co?-spytała się Victoria.
-Przecież to jest Louis Tomlinson z One Direction.
-Że kurwa co?-spytała się zdezorientowana Tori.
-Yyyyy.....-jąkałem się.
-Jestem twoją wielką fanką! Dasz mi autograf? Jak się stało ,że znasz Victorię?-zasypywała mnie pytaniami niebieskowłosa.
-Po pierwsze: Pewnie. Po drugie mieszkamy niedaleko jej.-odpowiadałem na pytania. 
-Aaaaaaaaa!!!!!!-zaczęła piszczeć.-Czyli to znaczy ,że będziemy się czasami widywać?
-Nawet nie czasami tylko codziennie-powiedziałem a Mia mnie mocno przytuliła.
-Dobra Mia bo go udusisz!-powiedziała Victoria. 
Rozmawialiśmy jeszcze trochę i do Tori przyszedł lekarz i wziął ją na jakieś badania. Po kilku minutach wrócili. Wszedłem razem z Mią do pokoju Vicorii.
-I jak? Jakie są wyniki?-spytałem się siadając na krześle ,które stało obok łóżka Tori.
-Same pozytywy-powiedziała uśmiechając się brunetka.
-Victoria dlaczego nie powiedziałaś mi ,że znasz mojego idola?-zapytała się Mia.
-Nawet nie wiedziałam ,że to Louis Tomlinson z One Direction bo ja nie słucham ich muzyki-odparła Victoria siadając na łóżku. 

*Oczami Victorii*
Szczerze mówiąc kojarzyłam ich skąd. Teraz gdy Mia mi o tym powiedziała zadawałam sobie dużo róznych pytań. "Skoro to najbardziej popularny zespół na świecie to dlaczego przeprowadzili się do takiego małego i prawie bezludnego miasteczka?" ,"Dlaczego się ze mną zadają skoro ja jestem zwykłą dziewczyną?" ,"Dlaczego mi pomagają?". Z moich przemyśleń wyrwał mnie słodki głos Louis'a.
-Victoria wszystko okej?-spytał się mnie zatroskany Lou.
-Tak. Zastanawiałam się dlaczego wy wielkie gwiazdy przeprowadziliście się na taką wieś i dlaczego się ze mną zadajecie.
-Nie mogliśmy wytrzymać tych wszystkich fotoreporterów i paparazzi ,którzy ciągle byli przy naszym domu. Gdy to powiedzieliśmy naszemu menadżerowi to on znalazł to miasteczko. Jest blisko do studia ale i też spokojnie. Nie znamy tu nikogo prócz ciebie i teraz Mii.-powiedział brunet.
-Ja będę spadać.-odparła Mia. Dałam jej klucze i wyszła. 
-Zapomniałabym muszę zadzwonić do rodziców.rzekłam i wzięłam telefon do ręki. Wyszukałam numer moe mamy i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Po jednym sygnale odebrała.

#Rozmowa (Ja-J, Mama-M.
J:Hej mamuś.
M:He córuś. Co tam?
J:Nawet dobrze. Słucha mamo muszę ci coś powiedzieć. Niedaleko mnie przeprowadził się ten sławny zespół One Direction.
M:OMG! One Direction! Nie możliwe!-mówiła podekscytowana-a kto to?
J:Później Ci powiem. I postanowiłam zrobić ognisko. Nagle Tristian przyszedł ze mną porozmawiać. Poszliśmy przed dom i tam mnie pobił. Walnął mnie w brzuch i w twarz. Po chwili prawie upadłam. Na szczęście chłopaki usłyszeli wszystko i Louis podbiegł i mnie złapał. A pozostała czwórka zajęła się Tris'em I teraz jestem w szpialu. Na szczęście nie jestem sama. Lou siedzi ze mną a Li, Zayn, Hazza i Niall zajmują się Sophie...-kurwa! Przecież moja mama nie wie o tym ,że Jess ma dziecko! Co ja do cholery zrobiłam!?
M:Po pierwsze zaraz tam będę a po drugie kto to jest Sophie!?
J:Przyjedź to Ci powiem.-Rozłączyłam się.
#Koniec Rozmowy#

-Kurwa!-wykrzyknęłam ,że chyba w chinach mnie słyszeli.
-Co się stało?-spytał się Lou.
-Powiedziałam mamie o Sophie chociaż obiecałam kuzynce ,że nikt się nie dowie.
-O czym?
-O Sophie.
-A to twoja mama nie wie ,że masz dziecko?!-gdy to powiedział wybuchnęłam śmiechem.-Dlaczego się śmiejesz?
-Bo...hahahha....Sophie to nie...hahaha...moa córka!-mówiłam ze śmiechem.
-To czyja?-spytał się Lou. 
-Mojej kuzynki. Ona ma dziecko ze swoim byłym. O Soph wie tylko jej brat Max, ja i niektórzy z miasteczka no i teraz ty. Ale obiecaj ,że nikomu nie powiesz-mówiłam nadal ze śmiechem. Nagle złapała mnie czkawka. Louis mnie próbował przestraszyć ale nie udało mu się. Za to mnie jeszcze bardziej rozśmieszył.


______________________
Dziękuję wam za czytanie tego bloga. Prosiłabym też o to by było dużo komentarzy ;D Z góry dziękuję 

piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział 3

Patrzyłem na zakrwawioną Victorię i nagle zobaczyłem jak lekko otwiera oczy i po chwili powiedziała
-Louis...ja.....cię...-urwała i znowu zamknęła oczy. "Co mi chciała powiedzieć?". Ta myśl cały czas chodziła po mojej głowie. Po kilkunastu minutach byliśmy już w szpitalu. Victorię zabrali do jakiejś sali a ja, Niall i Harry poszliśmy do poczekalni. Li i Hazza siedzieli a ja chodziłem w tą i z powrotem po korytarzu. Po jakiś 10 minutach przyszedł do nas lekarz.
-Panie doktorze co będzie z Panią Victorią....Victorią...-kurde jak ona miała na nazwisko?-odparł Harry
-Panią Victorią Clark? Tak?-powiedział doktor.
-Tak Victorią Clark. Co z nią będzie?-spytałem się przerażony.
-Nie mogę udzielać informacji nieznajomym. Kim panowie są?
-Ja jestem jej kolegą a ten tu-pokazał Liam na mnie-to jej chłopak.
Dobrze więc mogę wam coś powiedzieć. Pani Victoria już jutro będzie mogła wyjść i nic szczególnego jej się nie stało. Jeśli państwo chcecie o możecie ją zobaczyć ale tylko na chwilkę.-gdy lekarz to powiedział poczułem się jak najszczęśliwszy chłopak na świecie. Zacząłem tańczyć ze szczęścia na środku szpitalnego korytarza.
-Dobra, dobra Louis ogarnij się!-powiedział lekko zdenerwowany Harry.
-Wściekasz się bo nie umiesz tak zajebiście tańczyć?!-odparłem.
-Ej! Chłopaki spokój chodźmy do Victorii.-uspokoił nas Liam i mieliśmy już iść do Tori ale lekarz nas zatrzymał.
-Przepraszam ale tylko chłopak Pani Victorii może do niej wejść.-powiedział i zaprowadził mnie do sali nr 103 ,w której leżała "moja dziewczyna". Leżała i robiła coś na telefonie. Mała nos w bandażu a ręce i twarz całe w siniakach. Podszedłem do niej. Jej piękne, brązowe oczy wyjrzały zza telefonu i spojrzały na mnie a jej malinowe usta uśmiechnęły się tak jak i moje. 
-Cześć-odpowiedziała nadal się uśmiechając.
-Cześć-powiedziałem i usiadłem obok niej. 
-Co tam?
-Okej a tam? Jak się czujesz?-spytałem się.
-Już lepiej ale brzuch i nos mnie jeszcze bolą.-powiedziała i po chwili dodała-A gdzie jest Sophie?!?!
-Zayn i Niall siedzą z nią. Nie martw się o nią zaopiekujemy się ją.
-Dziękuję wam i przepraszam za kłopoty z małą. Ja może zadzwonię do kuzynki ,żeby przyjechała?
-Nie. Poradzimy sobie. Przecież taki mały brzdąc wiele kłopotów nie zrobi.-odparłem i po chwili zadzwonił mój telefon. To był Niall.
-Przepraszam Cię to Niall.
-Daj na głośnik-powiedziała a a zrobiłem to co chciała.
-Halo?-odparł Horan.
-No siema co tam?-spytałem.
-Mamy problem. Mała płacze i nie chce przestać!-wykrzyknął Zayn.
-A może trzeba ją nakarmić-powiedziała Tori.
-O! Hej Victoria! Przed chwilą ją nakarmiliśmy.
-A poklepaliście ją po pleckach?-odparła Vicki.
-Tak.
-A może ma pełną pieluchę?-spytała się po chwili brunetka.
-Co ma pełne?!-zapytał się jej zdziwiony Zayn.
-Pieluchę. To take coś co małe bobasy noszą zamiast majtek.-powiedziała przez śmiech Victoria.
-Aaaa.... A jak się zmienia?odparł zdziwiony Niall.
-Przywieźcie mi ją to wam pokażę-powiedziała Vicki.
-Okej zaraz będziemy. 
-Oni są tacy głupi czy tylko takich udają?!-spytała się mnie Tori.
-Yyyyy..... Nie wiem.-powiedziałem i zaczęliśmy się śmiać. Siedzieliśmy chwilę w zupełnej ciszy. Było tylko słychać jakieś szmery dochodzące z korytarza. Cały czas myślałem nad tymi słowami ,o których mówiła w karetce. W końcu zebrałem się na odwagę.
-Victoria....-zacząłem.
-Tak Louis?
-Bo.... ty....w karetce powiedziałaś ,że...-nie dokończyłem bo do sali wpadli nasi przyjaciele z Sophie.
-Sophie chodź do mnie malutka-powiedziała a Niall podał nosidełko z Sophie. Victoria usiadła na łóżku, wzięła małą na ręce i położyła obok siebie. 

*Oczami Victorii*
Rozmawiałam z Louis'em i nagle do pokoju weszli nasi przyjaciele z Sophie. Wkurzyło mnie to ,że nam przeszkodzili i widziałam ,że Louis'a też. Liam podał m Sophie a ja zaczęłam ją przewijać. Chłopaki patrzyli się jak ja to robię. Gdy skończyłam odłożyłam małą do nosidełka. Ucałowałam ją w czółko.
-To my pójdziemy już i nie będziemy wam przeszkadzać...-powiedział rozbawiony Zayn a Harry dodał
-Gołąbeczki!!!-W tym momencie widziałam ,że na twarzy Louis'a zapanował gniew i wkurzenie. Po chwili zobaczyłam jak Hazza ucieka przed Tomlinsonem. 
-Chłopaki stop!-krzyknęłam a na moje słowa Tommo się uspokoił i usiadł obok mnie a reszta wyszła razem z Sophie. 
-Louis chciałeś chyba mi coś powiedzieć-rzekłam.
-Tak. Ale to już nie ważne.-odparł i rozmowę przeszkodził nam mój dzwoniący telefon. To była Mia. Jedna z dwóch moich najlepszych przyjaciół. 
-Przepraszam Cię ale muszę odebrać.-powiedziałam.
-Dobrze-odparł Louis. Widziałam w jego oczach ulgę. Ale dlaczego? Odebrałam i usłyszałam płaczącą Mię.

#Rozmowa# (J-Ja, M-Mia)
J-Mia?! Co się stało?! Czemu płaczesz?!
M-Bo....Jared....mnie...zdradził!
J-Że kurwa co?! Co za kretyn!
M-Wiem... I mam pytanie...
J-Jakie?
M-Mogłabym chwilowo z tobą zamieszkać?
J-Chwilowo?! Ty sobie jaja robisz?! Oczywiście ,że możesz nawet na zawsze! Ja mieszkam sama w takim dużym domu i czasami czuję się samotna a szczególnie wtedy gdy Jessica wyjeżdża i co prawda zostaje mi Sophie ale to tylko dziecko. Tylko jest jeden problem...
M-Jaki?! Jeśli to dla ciebie problem to mogę zamieszkać u Cat!
J-Nie no co ty?! Ona też mieszka u mnie ale często wyjeżdża do mamy do Irlandii-gdy powiedziałam ,że Cat mam mamę w Irlandii to Louis zrobił wielkie, zdziwione oczy.
M-Aha okej to jaki jest ten problem?
J-Bo ja jestem w szpitalu a Jessica i Max wyjechali do cioci.
M-Co?! Czemu?!
J-Pamiętasz mojego byłego Tristian'a? On mnie pobił i trafiłam do szpitala ale nic mi nie jest.
M-Ufff.... Ale jak ty jesteś w szpitalu a Jessicy i Max'a nie ma to kto zajmuje się Sophie?
J-A właśnie zapomniałam Ci powiedzieć. Poznałam piątkę fajnych chłopaków i to właśnie oni się zajmują małą.
M-A odkąd ich znasz?
J-Od wczoraj ale są sympatyczni i im ufam.
M-Okej to mogę u ciebie zamieszkać?
J-Pewnie! Przyjedź do mnie do szpitala to dam Ci klucze. Adres szpitala przyślę Ci SMS-em. Papa.
M-Dzięki. Papa!

#Koniec rozmowy#

-Dziękujemy za komplementy-powiedział Lou gdy już napisałam Mii nazwę szpitala i wysłałam.
-Nie ma za co. A dlaczego zrobiłeś takie wielkie oczy jak powiedziałam ,że mama Cat mieszka w Irlandii?-spytałam się zdziwiona.
-Bo rodzice Niall'a też tam miszkają.
-Haha to fajnie. Może się znają.
-Nom. Lekarz powiedział ,że już jutro możesz wyjść stąd.

___________________
Przepraszam ,że tak długo czekaliście ale miałam dużo na głowie. Mam nadzieję ,że się podoba. Proszę was o szczere komentarze to dla mnie bardzo ważne. Przepraszam za błędy.